Kancelaria parafialna jest czynna:
- w poniedziałek, wtorek, czwartek i piątek po Mszy świętej wieczornej: od 1830 do godz. 1900.
- w środę i sobotę kancelaria jest nieczynna!
Kancelaria parafialna jest czynna:
2025 - ROK JUBILEUSZOWY - PIELGRZYMI NADZIEI
W niedzielę będziemy przeżywać NIEDZIELĘ ŚWIĘTEJ RODZINY: JEZUSA, MARYI I JÓZEFA oraz rozpoczynamy ROK JUBILEUSZOWY przeżywany pod hasłem PIELGRZYMI NADZIEI.
O godz. 1715 wszystkich parafian zapraszamy na Nabożeństwo parafialne na rozpoczęcie Roku Jubileuszowego.
Uroczysta Inauguracja w diecezji sosnowieckiej rozpocznie się o godz. 1030 w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Sosnowcu. Po zakończeniu nabożeństwa z sanktuarium wyruszy procesja z Krzyżem Jubileuszowym do Bazyliki Katedralnej Wniebowzięcia NMP w Sosnowcu, gdzie odbędą się kolejne obrzędy zakończone Mszą Świętą pod przewodnictwem Biskupa Sosnowieckiego Artura Ważnego.
DEKRET BISKUPA SOSNOWIECKIEGO
OGŁASZAJĄCY KOŚCIOŁY JUBILEUSZOWE
W DIECEZJI SOSNOWIECKIEJ
NA ROK ŚWIĘTY 2025
W duchu wdzięczności Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu za dar Jego Miłosiernej Miłości ku stworzeniu objawionej we Wcieleniu Słowa Bożego przed ponad dwoma tysiącami lat, dla większej chwały Stwórcy Wszechrzeczy oraz dla pożytku wiernych, na mocy bulli papieża Franciszka Spes non confundit, mocą niniejszego dekretu ogłaszam kościoły jubileuszowe w diecezji sosnowieckiej na Rok Święty 2025. Są to:
1. Bazylika Katedralna pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Sosnowcu
2. Bazylika pw. Najświętszej Maryi Panny Anielskiej w Dąbrowie Górniczej
3. Bazylika pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Dąbrowie Górniczej
4. Bazylika pw. św. Andrzeja Apostoła w Olkuszu
5. Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Fatimskiej w Sosnowcu
6. Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Nieustającej Pomocy w Jaworznie
7. Sanktuarium Matki Bożej Śnieżnej Opiekunki Rodzin w Pilicy
8. Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Wspomożenia Wiernych w Jaroszowcu
9. Sanktuarium Matki Bożej Dobrej Drogi w Wojkowicach Kościelnych
10. Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Skałkowej w Podzamczu
11. Sanktuarium św. Antoniego z Padwy w Dąbrowie Górniczej
12. Sanktuarium Najświętszego Zbawiciela w Przegini
13. Sanktuarium św. Jakuba Apostoła w Sączowie
14. Kościół pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej DM w Wolbromiu
15. Kościół pw. św. Stanisława BM w Czeladzi
16. Kościół pw. Najświętszej Trójcy w Będzinie
17. Kościół pw. św. Macieja Apostoła w Siewierzu
Zgodnie z normami Penitencjarii Apostolskiej, z pielgrzymowaniem do kościołów jubileuszowych związany jest przywilej uzyskania odpustu zupełnego dla siebie lub dla zmarłego. By mieć udział w tej łasce Roku Jubileuszowego należy ponadto:
Dar odpustu można uzyskać dwukrotnie w ciągu dnia, zachowując powyższe warunki, jednak z intencją ofiarowania drugiego odpustu dla zmarłego, co wiąże się z przystąpieniem drugi raz tego samego dnia do Komunii Świętej podczas mszy świętej.
Wierni, którzy nie będą mogli uczestniczyć z ważnych powodów w uroczystych nabożeństwach, pielgrzymkach i pobożnym nawiedzeniu, będą mogli uzyskać odpust jubileuszowy na tych samych warunkach, jeśli odmówią we własnym domu lub w miejscu, gdzie przebywają z przyczyn niezależnych od nich, modlitwę „Ojcze nasz”, Wyznanie wiary w jakiejkolwiek dopuszczonej formie i inne modlitwy zgodne z intencjami Roku Świętego, ofiarowując swoje cierpienia lub trudności życiowe.
Z udzielonych przywilejów można korzystać przez cały Rok Święty, tj. od 29 grudnia 2024 r. do 28 grudnia 2025 r.
Na czas świętowania i korzystania z owoców Roku Jubileuszowego wszystkim „Pielgrzymom nadziei” z serca błogosławię,
+Artur Ważny
Biskup Sosnowiecki
Penitencjaria Apostolska
O UZYSKANIU ODPUSTU PODCZAS ZWYCZAJNEGO JUBILEUSZU ROKU 2025 OGŁOSZONEGO PRZEZ JEGO ŚWIĄTOBLIWOŚĆ PAPIEŻA FRANCISZKA
„Teraz nadszedł czas nowego Jubileuszu, w którym Drzwi Święte zostaną ponownie otwarte, aby dać żywe doświadczenie Bożej miłości” (Spes non confundit, 6). W bulli ogłaszającej Zwyczajny Jubileusz roku 2025 Ojciec Święty w obecnym historycznym momencie, w którym „ludzkość niepomna na dramaty przeszłości, poddawana jest nowej i trudnej próbie, w której wiele ludów jest uciskanych przez brutalność przemocy” (Spes non confundit, 8), wzywa wszystkich chrześcijan, aby stali się pielgrzymami nadziei. Jest to cnota, którą należy odkryć na nowo w znakach czasu, które, obejmując „tęsknotę ludzkiego serca, potrzebującego zbawczej obecności Boga, domagają się, by zostały przekształcone w znaki nadziei” (Spes non confundit, 7), które należy czerpać przede wszystkim z łaski Bożej i pełni Jego miłosierdzia.
Już w bulli ogłaszającej Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia w 2015 roku papież Franciszek podkreślił, że w tym kontekście odpust nabiera „szczególnego znaczenia” (Misericordiae vultus, 22), gdyż miłosierdzie Boże „staje się odpustem Ojca, który poprzez Kościół — Oblubienicę Chrystusa — dociera do grzesznika, któremu udzielił już przebaczenia, i uwalnia go od wszelkich pozostałości skutków grzechu” (tamże). Podobnie i dzisiaj Ojciec Święty oświadcza, że dar odpustu „pozwala nam odkryć, jak nieograniczone jest miłosierdzie Boga. To nie przypadek, że w starożytności termin «miłosierdzie» był używany zamiennie z terminem «odpust», właśnie dlatego, że ma wyrażać pełnię Bożego przebaczenia, które nie zna granic” (Spes non confundit, 23). Odpust jest więc łaską jubileuszową.
Dlatego też z okazji Zwyczajnego Jubileuszu roku 2025, z woli Papieża, ten „Trybunał Miłosierdzia”, do którego należy rozporządzanie wszystkim, co dotyczy udzielania i korzystania z odpustu, zamierza zachęcić dusze wiernych do karmienia się pragnieniem uzyskania odpustu jako daru łaski, właściwego i unikalnego dla każdego Roku Świętego, i ustanawia następujące wymogi, aby wierni mogli skorzystać z „przepisów umożliwiających uzyskanie i skuteczne praktykowanie jubileuszowego odpustu” (Spes non confundit, 23).
Podczas Zwyczajnego Jubileuszu roku 2025 pozostaje w mocy każdy inny udzielony odpust. Wszyscy wierni naprawdę pokutujący, wykluczający wszelkie przywiązanie do jakiegokolwiek grzechu (por. Enchiridion Indulgentiarum, wyd. IV, norm. 20, § 1) i poruszeni duchem miłosierdzia, którzy w Roku Świętym oczyścili się poprzez sakrament pokuty i pokrzepili się Komunią Świętą, będą modlić się zgodnie z intencjami Papieża, ze skarbca Kościoła będą mogli uzyskać odpust zupełny, odpuszczenie i darowanie swoich grzechów, który będzie można także zyskać dla dusz czyśćcowych, dokonując jednego z wymienionych niżej dzieł:
Wierni, pielgrzymi nadziei, będą mogli uzyskać odpust jubileuszowy udzielony przez Ojca Świętego, jeśli odbędą pobożną pielgrzymkę:
w kierunku dowolnego świętego miejsca jubileuszowego: tam pobożnie uczestniczyć we Mszy Świętej (o ile przepisy liturgiczne na to pozwalają, będzie można przede wszystkim korzystać z formularza Mszy właściwej Jubileuszowi bądź Mszy w rożnych potrzebach: o pojednanie, o odpuszczenie grzechów, o uproszenie miłości i o zachowanie pokoju i sprawiedliwości); we Mszy przy udzieleniu sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego lub w Sakramencie Namaszczenia Chorych; nabożeństwie Słowa Bożego; Liturgii Godzin (godzina czytań, jutrznia, nieszpory); Drodze Krzyżowej; różańcu; recytacji hymnu Akatystu; nabożeństwie pokutnym, zakończonym indywidualną spowiedzią penitentów, zgodnie z aktem pokutnym (forma II);
w Rzymie: do co najmniej jednej z czterech Papieskich Bazylik Większych: św. Piotra na Watykanie, Najświętszego Zbawiciela na Lateranie, Matki Bożej Większej, św. Pawła za Murami;
w Ziemi Świętej: do co najmniej jednej z trzech bazylik: Grobu Świętego w Jerozolimie, Narodzenia Pańskiego w Betlejem, Zwiastowania Pańskiego w Nazarecie;
w innych okręgach kościelnych: do kościoła katedralnego lub innych kościołów i miejsc świętych wyznaczonych przez ordynariusza miejsca. Biskupi uwzględnią potrzeby wiernych i samą możliwość zachowania nienaruszonego znaczenia pielgrzymki, z całą jej mocną symboliką, zdolną ukazać naglącą potrzebę nawrócenia i pojednania;
Wierni będą mogli uzyskać podobnie odpust jubileuszowy, jeśli indywidualnie lub w grupie, pobożnie nawiedzą dowolne miejsce jubileuszowe i tam przez odpowiedni czas odprawią adorację eucharystyczną i rozmyślanie, kończąc modlitwą „Ojcze nasz”, Wyznaniem wiary w jakiejkolwiek dopuszczonej formie i modlitwą do Maryi, Matki Bożej, aby w tym Roku Świętym wszyscy „mogli doświadczyć bliskości najczulszej z mam, która nigdy nie opuszcza swoich dzieci” (Spes non confundit, 24).
Z okazji Roku Jubileuszowego, oprócz wyżej wymienionych znamiennych miejsc pielgrzymkowych, będzie można nawiedzić także inne miejsca święte, na tych samych warunkach:
w Rzymie: Bazylika Świętego Krzyża z Jerozolimy, Bazylika św. Wawrzyńca za Murami, Bazylika św. Sebastiana za Murami (zdecydowanie zaleca się pobożne nawiedzenie zwane „Pielgrzymką do Siedmiu Kościołów”, tak drogą św. Filipowi Nereuszowi), Sanktuarium Bożego Miłosierdzia - Kościół Santo Spirito in Sassia, Kościół św. Pawła przy Trzech Źródłach - miejsce męczeństwa Apostoła, Katakumby chrześcijańskie; kościoły trasy jubileuszowej Iter Europaeum oraz kościoły poświęcone Patronom Europy i Doktorom Kościoła (Bazylika Santa Maria sopra Minerva, Kościół Santa Brigida przy Campo de' Fiori, Kościół Matki Bożej Zwycięskiej, Kościół Trinità dei Monti, Bazylika św. Cecylii na Zatybrzu, Bazylika św. Augustyna na Polu Marsowym);
w innych miejscach na świecie: dwie papieskie bazyliki mniejsze w Asyżu: św. Franciszka i Najświętszej Marii Panny od Aniołów; papieskie bazyliki: Santa Casa w Loreto, Matki Bożej Różańcowej w Pompejach, św. Antoniego w Padwie; każda bazylika mniejsza, katedra, kościół konkatedralny, sanktuarium maryjne oraz dla dobra wiernych każda wyróżniająca się kolegiata lub sanktuarium wyznaczone przez każdego biskupa diecezjalnego lub eparchialnego, a także sanktuaria krajowe lub międzynarodowe, „święte miejsca gościnności i uprzywilejowane przestrzenie budzenia nadziei” (Spes non confundit, 24), wskazane przez Konferencje Episkopatów.
Wierni prawdziwie skruszeni, którzy nie będą mogli uczestniczyć w uroczystych celebracjach, pielgrzymkach i pobożnym nawiedzeniu, z ważnych powodów (przede wszystkim siostry i mnisi klauzurowi, osoby starsze, chorzy, osadzeni w więzieniach, a także ci, którzy w szpitalu lub w innych miejscach opieki, stale posługują chorym), uzyskają odpust jubileuszowy na tych samych warunkach, jeżeli zjednoczeni duchowo z wiernymi obecnymi, zwłaszcza w momentach, w których słowa Ojca Świętego lub biskupów diecezjalnych są przekazywane za pośrednictwem środków komunikacji medialnej, w swoim domu lub tam, gdzie powstrzymuje ich przeszkoda (np. w kaplicy klasztornej, w szpitalu, w domu opieki, w więzieniu...), odmówią Ojcze nasz, Wyznanie wiary w jakiejkolwiek dopuszczonej formie i inne modlitwy zgodne z intencjami Roku Świętego, ofiarowując swoje cierpienia lub życiowe trudności;
Ponadto wierni będą mogli uzyskać odpust jubileuszowy, jeśli w duchu pobożności będą uczestniczyć w misjach ludowych, rekolekcjach lub spotkaniach formacyjnych poświęconych tekstom Soboru Watykańskiego II i Katechizmu Kościoła Katolickiego, które odbędą się w kościele lub innym odpowiednim miejscu, według zamysłu Ojca Świętego.
Pomimo zasady, że dziennie można uzyskać tylko jeden odpust zupełny (por. Enchiridion Indulgentiarum, wyd. IV, norm. 18, § 1), wierni otrzymają akt miłosierdzia na rzecz dusz czyśćcowych, jeśli prawowicie przystąpią po raz drugi tego samego dnia do sakramentu Komunii, będą mogli uzyskać dwukrotnie odpust zupełny tego samego dnia, obowiązujący jedynie za zmarłych (czyli w ramach celebracji eucharystycznej; por. kan. 917 i Papieska Komisja ds. Autentycznej Interpretacji KPK, Responsa ad dubia, 1, 11 lipca 1984). Przez tę podwójną ofiarę dokonuje się godny pochwały przejaw miłości nadprzyrodzonej, gdyż więź, która łączy wiernych pielgrzymujących jeszcze na ziemi z mistycznym Ciałem Chrystusa, wraz z tymi, którzy już zakończyli swą drogę, ze względu na fakt, że „odpust jubileuszowy, na mocy modlitwy, jest przeznaczony w szczególny sposób dla tych, którzy odeszli przed nami, aby mogli otrzymać pełnię miłosierdzia” (Spes non confundit, 22).
W szczególny właśnie sposób „w Roku Jubileuszowym będziemy wezwani do bycia namacalnymi znakami nadziei dla wielu braci i sióstr żyjących w trudnych warunkach” (Spes non confundit, 10): Odpust jest zatem również przypisany do dzieł miłosierdzia i pokuty, które świadczą o podjętym nawróceniu. Wierni podążając za przykładem i poleceniem Chrystusa, będą zachęcani do częstszego podejmowania dzieł miłości i miłosierdzia, głównie na rzecz służby braciom obciążonym różnymi potrzebami. Dokładniej odkryjmy na nowo „uczynki miłosierdzia względem ciała: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, przybyszów w dom przyjąć, chorych nawiedzać, więźniów pocieszać, umarłych pogrzebać.” (Misericordiae vultus, 15) i odkryjmy na nowo również „uczynki miłosierdzia względem ducha: wątpiącym dobrze radzić, nieumiejętnych pouczać, grzeszących upominać, strapionych pocieszać, urazy chętnie darować, przykrych cierpliwie znosić, modlić się za żywych i umarłych” (tamże).
Podobnie wierni będą mogli uzyskać odpust jubileuszowy, jeśli udadzą się w celu odwiedzenia i poświęcenia właściwego czasu braciom znajdującym się w potrzebie lub w trudnej sytuacji (chorym, więźniom, samotnym osobom starszym, niepełnosprawnym...), pielgrzymując niejako do obecnego w nich Chrystusa (por. Mt 25, 34-36) i wypełniając zwykłe warunki duchowe, sakramentalne i modlitewne. Wierni bez wątpienia będą mogli te odwiedziny powtarzać w ciągu Roku Świętego, uzyskując za każdym razem odpust zupełny, nawet każdego dnia.
Jubileuszowy odpust zupełny można osiągnąć także przez działania wyrażające w sposób konkretny i bezinteresowny ducha pokuty, który jest jakby duszą Jubileuszu, odkrywając na nowo w szczególności pokutną wartość piątku: powstrzymanie się w duchu pokuty przynajmniej przez jeden dzień od błahych rozrywek (realnych, ale także wirtualnych, spowodowanych na przykład przez media i sieci społecznościowe) oraz od zbędnej konsumpcji (na przykład praktyka postu lub wstrzemięźliwości zgodna z ogólnymi normami Kościoła i szczegółowymi zaleceniami biskupów), połączona z przekazaniem odpowiedniej sumy pieniędzy ubogim; wspieranie dzieł o charakterze religijnym lub socjalnym, zwłaszcza na rzecz obrony i ochrony życia na wszystkich jego etapach oraz samej jakości życia, opuszczonych dzieci, młodzieży zmagającej się trudnościami, starców potrzebujących opieki lub samotnych, migrantów z różnych krajów, „którzy opuszczają swoją ziemię w poszukiwaniu lepszego życia dla siebie i swoich rodzin” (Spes non confundit, 13); poświęcanie znacznej części wolnego czasu na działalność na rzecz wolontariatu, która służy interesowi społeczności, lub inne podobne formy osobistego zaangażowania.
Wszyscy biskupi diecezjalni lub eparchialni i ci, którzy prawnie są z nimi zrównani, w najwłaściwszym dniu tego okresu jubileuszowego, przy okazji głównych uroczystości w katedrze i w poszczególnych kościołach jubileuszowych, będą mogli udzielić papieskiego błogosławieństwa z dołączonym odpustem zupełnym, który mogą otrzymać wszyscy wierni, którzy otrzymają to błogosławieństwo pod zwykłymi warunkami.
W celu duszpasterskiego ułatwienia dostępu do sakramentu pokuty i osiągnięcia Bożego przebaczenia poprzez władzę kluczy, ordynariusze miejsca proszeni są o udzielenie kanonikom i kapłanom, którzy w katedrach i kościołach wyznaczonych na Rok Święty, będą mogli wysłuchać spowiedzi wiernych, uprawnień jedynie do forum wewnętrznego, o czym dla wiernych Kościołów Wschodnich stanowi kan. 728, § 2 KKKW, a w przypadku ewentualnego zastrzeżenia dla określonej władzy - kan. 727, z wyłączeniem, jak jest oczywiste, przypadków o których mowa w kan. 728, § 1; natomiast dla wiernych Kościoła łacińskiego uprawnień o których mowa w kan. 508, § 1 KPK.
W związku z tym Penitencjaria wzywa wszystkich księży, aby z hojną dyspozycyjnością i poświęceniem siebie zapewnili jak najszerszą możliwość uzyskania przez wiernych środków zbawienia; ustalali i publikowali terminy spowiedzi, w porozumieniu z proboszczami lub rektorami sąsiednich kościołów; znajdowali się w konfesjonale; planując stałe i częste celebracje pokutne, zapewniając jednocześnie jak najszerszą dostępność księży, którzy po osiągnięciu wymaganego wieku, nie pełnią określonych funkcji duszpasterskich. W zależności od możliwości pamiętajmy także, zgodnie z Motu proprio Misericordia Dei, o duszpasterskiej możliwości słuchania spowiedzi także podczas celebracji Mszy Świętej.
W celu ułatwienia zadań spowiednikom, Penitencjaria Apostolska, z upoważnienia Ojca Świętego, stanowi, że kapłani, którzy towarzyszą lub przyłączają się do pielgrzymek jubileuszowych poza własną diecezją, mogą korzystać z tych samych uprawnień, jakie zostały im powierzone w ich własnej diecezji przez prawowity organ. Specjalne uprawnienia zostaną wówczas przyznane przez tę Penitencjarię Apostolską penitencjarzom rzymskich Bazylik Papieskich, kanonikom penitencjarzom lub penitencjarzom diecezjalnym utworzonym w poszczególnych okręgach kościelnych.
Spowiednicy, po uprzednim pouczeniu z miłością wiernych o powadze grzechów, do których należą te z dołączonym zastrzeżeniem lub cenzurą, wyznaczą z duszpasterską miłością odpowiednie pokuty sakramentalne, aby w miarę możliwości doprowadzić ich do trwałej pokuty i w zależności od charakteru spraw, zaprosić ich do naprawienia skandali i szkód.
Penitencjaria na koniec gorąco zachęca Biskupów, jako posiadaczy potrójnego munus nauczania, rządzenia i uświęcania, aby zadbali o jasne wyjaśnienie proponowanych tutaj przepisów i zasad dotyczących uświęcenia wiernych, ze szczególnym uwzględnieniem lokalnych warunków, kultury i tradycji. Katecheza dostosowana do specyfiki społeczno-kulturowej każdego narodu będzie w stanie zaproponować sposób skutecznego głoszenia Ewangelii i całokształtu orędzia chrześcijańskiego, zakorzeniając głębiej w sercach pragnienie tego wyjątkowego daru, uzyskanego za pośrednictwem Kościoła.
Niniejszy Dekret obowiązuje przez cały Jubileusz Zwyczajny roku 2025, niezależnie od wszelkich postanowień stanowiących inaczej.
W Rzymie, w siedzibie Penitencjarii Apostolskiej, 13 maja 2024 roku, we wspomnienie Matki Bożej z Fatimy.
Kard. Angelo De Donatis
Penitencjariusz Większy
Bp Krzysztof Nykiel
Regens
KALENDARIUM
ROKU JUBILEUSZOWEGO 2025
W DIECEZJI SOSNOWIECKIEJ
GRUDZIEŃ 2024
29 grudnia – Inauguracja obchodów Roku Jubileuszowego w diecezji sosnowieckiej
LUTY 2025
1 lutego – Dzień życia konsekrowanego
9 lutego - Jubileusz chorych i pracowników służby zdrowia
MARZEC 2025
5 MARCA – ŚRODA POPIELCOWA
21-23 marca – rekolekcje dla osób żyjących w związkach niesakramentalnych
24 marca - Jubileuszowa Pielgrzymka Maturzystów na Jasną Górę
28 marca – 24 godziny dla Pana
KWIECIEŃ 2025
3-7 kwietnia – Pielgrzymka Służby Zdrowia do Rzymu
5 kwietnia - Jubileusz katechetów i nauczycieli, Bazylika Katedralna w Sosnowcu
17 kwietnia – Jubileusz biskupów, kapłanów, diakonów i alumnów, Bazylika Katedralna w Sosnowcu
20 KWIETNIA – WIELKANOC
26 kwietnia - Jubileusz więźniów
27 kwietnia – Jubileusz wolontariatu. Dzień Dobra.
MAJ 2025
1 maja – Jubileusz ludzi pracy
14-15 maja – Diecezjalna Pielgrzymka do Rzymu
CZERWIEC 2025
8 czerwca – ZESŁANIE DUCHA ŚWIĘTEGO
14 czerwca – Jubileusz Liturgicznej Służby Ołtarza
17 czerwca – Uroczystość św. Alberta Chmielowskiego
19 czerwca – BOŻE CIAŁO
21 czerwca – Jubileusz Wspólnot
SIERPIEŃ 2025
9-13 sierpnia – Pielgrzymka na Jasną Górę (z Olkusza)
23-25 sierpnia – Pielgrzymka na Jasną Górę (z Będzina)
WRZESIEŃ 2025
3 września – Jubileusz pocieszenia
13 września – Diecezjalna pielgrzymka do Kalwarii Zebrzydowskiej
14 września – Jubileusz rodzin. Marsz dla życia i rodziny
20 września – Pielgrzymka kapłanów do grobu św. Rafała Kalinowskiego
25-28 września - Jubileuszowa Pielgrzymka Katechetów do Rzymu
27 września – Jubileusz sportowców
PAŹDZIERNIK 2025
7 października - Jubileuszowa Pielgrzymka Ósmoklasistów do Kalwarii Zebrzydowskiej
12 października – Jubileusz duchowości maryjnej
LISTOPAD 2025
16 listopada – Jubileusz osób ubogich
22 listopada - Jubileusz muzyków kościelnych
23 listopada – Jubileusz młodzieży
GRUDZIEŃ 2025
28 grudnia – Zakończenie roku jubileuszowego
Spotkanie Kręgu Biblijnego - 22.06.2025r. o godz. 1500.
Wszystkich, którzy pragną wspólnie rozważać Słowo Boże i dzielić się Nim we wspólnocie, zapraszamy na spotkanie Kręgu Biblijnego.
Spotkanie rozpoczyna się od rozważania fragmentu Pisma Świętego przed Najświętszym Sakramentem w kaplicy zakonnej – po czym następuje dzielenie się w grupie.
Po wakacjach rozpoczyna swoją aktywność Parafialna Scholka, która będzie prowadzona przez Siostrę Kamilę i Panią Roksanę. Dzieci na scholkę zapraszamy w każdą niedzielę o godz. 1000 do Świetlicy Parafialnej.
Zapraszamy dzieci na spotkania Wspólnoty Dzieci Maryi, które odbywają się w każdą sobotę od godz. 1000 – 1100. Wspólnotę Dzieci Maryi prowadzi S. Michalina.
W środę 26 maja 2021r. Ks. Bp Grzegorz Kaszak poświęcił Monstrancję do całodziennej Adoracji Najświętszego Sakramentu w kaplicy bocznej naszego kościoła. Od tego dnia ADORACJA TRWA codziennie.
Nawiedzajmy Pana Jezusa wystawionego w Świętej Hostii, choćby na krótką modlitwę. Św. Piotr Apostoł w swoim liście napisał wstrząsające słowa: Wszystkie wasze troski przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was. (1 P 5, 7). Nie ma lepszego momentu, kiedy możemy składać swoje życie w ręce Jezusa - z wszystkimi jego ciężarami i troskami - jak chwila adoracji Najświętszego Sakramentu.
„Jedna chwila prawdziwej Adoracji ma większą wartość i przynosi więcej owoców, niż najintensywniejsza działalność, choćby to była działalność apostolska.” (Jan Paweł II)
Dla Jana Pawła II, którego całe życie przeniknięte było głębokim zjednoczeniem z Bogiem na modlitwie, najważniejsze miejsce zajmowała Eucharystia, a także związana z nią adoracja Najświętszego Sakramentu. Papież uważał, że: „Wśród różnych praktyk pobożnych adoracja Jezusa sakramentalnego jest pierwsza po sakramentach, najbardziej miła Bogu i najbardziej pożyteczna dla nas”. Eucharystia jest nieocenionym skarbem: nie tylko jej sprawowanie, lecz także jej adoracja poza Mszą św. pozwala zaczerpnąć z samego źródła łaski" (Ecclesia de Eucharistia, 25).
Adoracja w Kaplicy:
W najbliższy wtorek - 30 maja 2023 roku - będziemy przezywać Liturgiczną Uroczystość Św. Józefa Marello Biskupa - Założyciela Zgromadzenia Oblatów św. Józefa. O godz. 1800 zostanie odprawiona uroczysta Msza Święta, na zakończenie której odmówimy litanię do Św. J. Marello. W niedzielę Zesłania Ducha Świętego – 28 maja – podczas nabożeństwa majowego, rozpoczniemy Triduum przygotowujące nas do tej uroczystości.
WIZERUNEK DUCHOWY ŚW. JÓZEFA MARELLO
Św. Józef Marello jest świętym beatyfikowanym i kanonizowanym przez Papieża Jana Pawła II. Był biskupem i Założycielem Zgromadzenia Oblatów Św. Józefa z Asti, w północnych Włoszech.
Okres historyczny
Św. Józefa Marello żył w drugiej połowie XIX wieku. By lepiej zrozumieć osobowość i dokonania człowieka należy zwrócić uwagę na epokę, w której wzrastał, żył i działał.
W wieku XIX Europa uzyskuje bardzo wysoki stopień swego rozwoju. U jego podstaw znajduje się niespotykany dotąd rozwój przemysłu i techniki, idący w parze z gwałtownymi przemianami społeczno - politycznymi i demograficznymi (ciekawostką jest, że ludność Europy zwiększa się ze 187 milionów w roku 1800 do 401 milionów w roku 1900. Znamienne jest także to, że olbrzymia część tego przyrostu dokonuje się w wielkich miastach, które stają się centrami europejskiego przemysłu).
Sytuacja polityczna Europy, w tym okresie, jest bardzo niespokojna. Liberalizm stał się hasłem bardzo popularnym w środowiskach najbardziej postępowych a z drugiej strony najbardziej znienawidzony w środowiskach konserwatywnych. Liberalizm ten jest dzieckiem Oświecenia. Stanowił reakcję przeciw dawnemu porządkowi społeczno – politycznemu, istniejącemu przed Rewolucją Francuską. Przełom XVIII i XIX wieku charakteryzuje się polityczną dominacją Francji i Napoleona, mającego ochotę na podbój Europy. Kościołowi Chrystusowemu z jednej strony zagrażał będzie Gallikanizm, z drugiej Józefinizm i tzw. Kulturkampf. We Włoszech, które interesują nas najbardziej, sytuacja także jest bardzo napięta. Włochy przeżywają okres, który przez historyków jest określany jako risorgimento –odrodzenie. Coraz częściej dochodzi do ruchów rewolucyjnych, zmierzających do zjednoczenia małych księstw w jedno wielkie państwo Włoskie. Kongres Wiedeński z 1815 roku nie daje Włochom jedności narodowej. W dalszym ciągu obce dynastie panują w ich księstwach: na północy Habsburgowie, na południu Burboni. Wszelkiego rodzaju próby rewolucji zaraz dławione są przez Austrię (1820 r.; 1831r.). W 1848 roku król Sardynii Karol Albert obwołuje się Królem Włoch tzw. rewolucyjnych, ale zwyciężony przez feldmarszałka Kadetzkiego szybko ustępuje na rzecz swego syna Wiktora Emanuela II. Sytuacja ta jest o tyle ważna, że w pewien sposób będzie rzutowała na rozwój młodego Józefa Marello. W 1859 roku Piemont, gdzie urodził się Marello, i Sardynia pod berłem Wiktora Emanuela II i jego ministra Cavura zwyciężają Austrię. W 1861 roku Wiktor Emanuel przyjmuje tytuł króla zjednoczonych Włoch. Rzym jeszcze przez krótki okres jest wspomagany przez Francuzów, później drogą plebiscytu przyłączony jest do Królestwa Włoch. Pozycja geograficzna Piemontu, w którym urodził się Marello, powoduje, że w nim krzyżują się wszystkie te ruchy, które można nazwać polityczno – społeczno – gospodarcze. Rodzą się i ścierają ze sobą różne prądy, partie i ruchy: zwolennicy Mazziniego, Garibaldiego i Cavura, umiarkowani demokraci, liberałowie, masoni, klerykałowie i socjaliści. Piemont jest w pewnym sensie ogniskiem zapalnym.
Kościół także znajduje się w bardzo trudnym położeniu.
Można powiedzieć, że w wiek XIX Kościół Katolicki wszedł z ciężkim bagażem trudności, zagrożeń i niepewności, których coraz to nowe odcienie pojawiały się z dnia nadzień. Wzrastająca wrogość do Kościoła, chęć wyeliminowania Boga z życia ludzkiego, kult rozumu, postępująca degradacja moralności zdawały się go stawiać w tragicznej sytuacji. Mocarstwa posuwają się do tego, by z Kościoła uczynić aparat władzy. Pius VI umiera na wygnaniu, a jego następca Pius VII, po chwilowym sukcesie także trafia do niewoli ( po 4 latach wraca na tron papieski). Kościoły lokalne są atakowane przez masonów, socjalistów i liberałów. Biskup Asti, gdzie wychowywał się Marello, nie wytrzymał psychicznie zorganizowanej na siebie nagonki i wyjechał. Diecezja była przez 10 lat bez biskupa. Sam Kościół przeżywa na swoim podwórku duże podziały, błędy – jak choćby jansenizm, zbytni racjonalizm, liberalizm i materializm, który przenika nawet za ściany seminariów, szkół i kolegiów katolickich (między innymi właśnie świadectwo życia księży – podziały, zatargi między sobą - jest powodem, że młody kleryk Marello rezygnuje z seminarium). Poszczególne diecezje, jak piszą historycy Kościoła, nie współpracowały między sobą, brakowało im jasnych i pewnych kierunków działania. Są jednak wielkie osobowości tamtego okresu, które idąc pod prąd dają świadectwo wiary na trudnej ziemi Piemonckiej. Do nich należą między innymi: Św. Jan Bosko, Św. Leonardo Murialdo, Św. Franciszek Faa di Bruno, Św. Józef Cottolengo, Św. Józef Cafasso. Na tej burzliwej scenie pojawia się także Papież Pius IX, i jego szlachetne, zrodzone z cierpienia dzieło. Był papieżem bardzo atakowanym przez skrajny antyklerykalizm. Jego pontyfikat znaczą takie wydarzenia jak: dogmat o Niepokalanym Poczęciu NMP z 8 grudnia 1854; W 1864 roku, w zebranych w 80 propozycjach, odważnie występuje przeciw poważnym i niebezpiecznym błędom, dotyczącym wiary i rozumu, Kościoła i Państwa, Prawa i Społeczeństwa. 29 czerwca 1869 roku zwołuje Powszechny Sobór Watykański I. Otwiera go 8 grudnia 1869 r. 13 lipca 1870 roku ogłasza dogmat o Nieomylności Papieża w sprawach wiary i moralności. Mniej więcej w takim klimacie przychodzi żyć Józefowi Marello.
Krótki życiorys
Św. Józef Marello urodził się 26 grudnia 1844 roku w Turynie. Tego samego dnia zostaje ochrzczony i otrzymuje imię Świętego, który później stał się wzorem i natchnieniem całego jego życia. Rodzina jego pochodziła z San Martino Alfieri, pogodnej wioski astyjskiej, położonej na wzgórzu, blisko rzeki Tanaro. Po śmieci Matki, a ma wtedy 4 lata, tutaj właśnie spędzi swe dzieciństwo wraz ze swoim młodszym o 3 lata bratem. Tutaj rozpocznie się jego powołanie. Śmierć Matki bardzo mocno wpłynie na jego pobożność Maryjną. Sam później wyzna, że są razem z bratem szczęściarzami, bo ich ziemska matka wpoiła im miłość do Matki Niebieskiej: „Już w dzieciństwie jeszcze zanim poznaliśmy tajemnicę Eucharystii, uczono nas nabożeństwa do Matki Bożej: jestem szczęśliwy, że zostaliśmy tak wychowani”. Stąd Maryja razem ze Św. Józefem będą po Bogu najważniejszymi osobami w jego życiu. Jako mały chłopiec układa modlitwę, która zachowała się do dzisiaj: „Do twych najświętszych stóp padamy Maryjo, nazywamy Cię prawdziwą Matką Boga, teraz i na wieki obierając Cię naszą Matką Niebieską”.
Opisując jego dzieciństwo i młodość liczni biografowie ukazują go jako człowieka posłusznego, rozważnego, chętnie uczącego się i pobożnego, podkreślając jednocześnie, że był normalnym chłopcem, który lubił pograć w piłkę, czy też inne formy zabawy. Był na tyle odpowiedzialny i na swój wiek dojrzały, posiadając przy tym już trochę wiedzy religijnej, że proboszcz powierza mu prowadzenie katechezy dla jego rówieśników – uczy ich po prostu katechizmu. W wieku dwunastu lat ojciec zabrał go na wycieczkę do Savony, nad morze, do Sanktuarium Matki Bożej Miłosierdzia. Jest to znamienne wydarzenie, gdyż przed jej wizerunkiem gorąco się modlił, a zaraz po powrocie do domu poszedł do ojca i powiedział mu, że chce iść do seminarium. Czterdzieści lat później tam, w Savonie, w apartamentach, gdzie był więziony przez Napoleona Papież Pius VII, będzie umierał. Savona więc będzie niejako z Opatrzności Bożej wpisana w jego życie.
Młody seminarzysta Marello od początku zaczyna wyróżniać się w nauce i pracy. Jest przez wszystkich lubiany. Koledzy później będą wspominali, że przełożeni stawiali go za wzór. Jednak sielanka seminarium nie trwa zbyt długo. Marello wchodzi w stan duszy, który określa się jako kryzys, czy też próba powołania. Wiosną 1859 roku wybucha wojna między Piemontem i Austrią. Seminaria zostają zamknięte, a budynki zamienione na szpitale i koszary wojskowe. Seminarzyści zostają wysłani do domów rodzinnych lub też zamieszkują na stancjach, przy znajomych rodzinach. Marello zatrzymuje się u jednej ze znajomych rodzin w Asti. Dalej uczęszcza na wykłady, które odbywają się w miejscowej Kurii. Przeżywa jednak wewnętrzny kryzys, do którego dokłada się zły przykład lokalnego kleru, między którym dochodzi do wielu zatargów, o których Marello co rusz słyszy. Taka sytuacja sprzyja, że kryzys powołania kieruje jego uwagę na popularną już politykę i socjalne sprawy społeczeństwa – Marello marzy, aby coś wymiernego uczynić dla ludzi, i w ten sposób poprawić ich byt. Wzrasta także jego zainteresowanie filozofią. Prawdopodobnie ojciec, który nie ukrywał nigdy, że jego pragnieniem było, by syn poszedł w jego ślady i przejął po nim przedsiębiorstwo handlowe, widząc jego kryzys duchowy, z zadowoleniem przyjmuje wiadomość, że syn chce opuścić seminarium. Marello odchodzi z seminarium i zaczyna studia najpierw handlowe a później techniczne – chce zostać geometrą. Jednocześnie daje się zafascynować prądom rewolucyjnym, mającym pomóc - jak mu się wydaje - ludziom najuboższym. Jednak bardzo szybko zorientuje się - jak sam później wyzna - że w tym świecie, który go zafascynował, w tych wszystkich projektach mających uzdrowić ludzkość nie było miejsca dla Boga. I to go przeraziło. Nie znajduje już dla siebie miejsca w tak rozwijającym się świecie. Wydaje się, że wraz z opuszczeniem seminarium, kryzys Józefa nie tylko się nie skończył ale wręcz pogłębił. Teraz już naprawdę nie wie co ze sobą zrobić. W Bożym świecie nie ma jednak przypadków i wszystko po coś się wydarza. Tak wewnętrznie rozdartego Marello dopada bardzo poważna - by nie rzec śmiertelna – choroba. Zapada na tyfus i praktycznie umiera. Wtedy ma miejsce wyjątkowe doświadczenie w jego życiu - we śnie widzi Maryję, która mówi mu, że wyzdrowieje, jeśli wróci na drogę kapłańską. Marello składa obietnicę: jeśli wrócę do zdrowia wrócę do seminarium. I tak się dzieje. Następuje zwrot najpierw w przebiegu choroby a następnie w jego życiu. Po podjętej decyzji o powrocie so seminarium bardzo szybko i cudownie wraca do zdrowia. Po miesiącu jest już na nowo klerykiem. Wszyscy traktują to jako cud.
We wrześniu 1868 roku przyjmuje święcenia kapłańskie. Po święceniach zostaje sekretarzem biskupa Asti Carlo Savio. Jest jednocześnie jego spowiednikiem. Wraz z biskupem uczestniczy w Soborze Watykańskim I. Na Soborze poznaje przyszłego papieża Leona XIII, który później ustanowi go biskupem Aqui, mówiąc, że Marello jest perłą wśród duchowieństwa. Jest zafascynowany Kościołem – Kościołem zjednoczonym pod jedynym Pasterskim przewodnictwem Papieża. Jedność każdego kapłana z Papieżem uważa za kluczową i niepodlegającą dyskusji. Jest to posłuszeństwo samemu Chrystusowi.
Pomimo wielkich pragnień Józef Marello nigdy nie pracował na parafii jako wikariusz, czy proboszcz. Wiele razy wyrażał świętą zazdrość swoim współbraciom kapłanom, którzy pracowali w duszpasterstwie parafialnym. Tą sytuację przyjmował jako cząstkę swej ofiary swego „krzyża”. W pewnym momencie życia zapragnął wstąpić do Trapistów, by całkowicie oddać się modlitwie. Od tego zamiaru odwodzi go biskup Savio, mówiąc mu, że Bóg żąda od niego czegoś innego. Marello szybko zorientował się, że może Bóg od niego chce, by ożywił życie zakonne w Piemoncie – życie zakonne tak bardzo niszczone przez nowe prądy. W 1878 roku daje początek nowemu Zgromadzeniu Zakonnemu – Oblatom św. Józefa. Stawia przed nimi zasadniczy cel: mają być zakonnikami. Później wyznacza im zadanie apostolskie: mają ewangelizować i uczyć katechizmu.
Z wielu obowiązków jakie, spełniał Marello należy wspomnieć, że będąc już księdzem był dyrektorem sierocińca i przytułku dla ubogich. Spowiednikiem w katedrze i Seminarium. Kanonikiem Kapituły w Asti, a później Archidiakonem.
W 1889 roku zostaje biskupem Aqui – sąsiedniej diecezji. Podczas pasterzowania diecezją przez 6 lat zwizytuje każdą parafię – nawet tą najmniejszą. Umiera 30 maja 1895 roku w Savonie, w apartamentach, gdzie więziony był Papież Pius VII.
W 1993 roku został beatyfikowany, a w 2001 roku kanonizowany przez Jana Pawła II.
Józef Marello jako kapłan.
Trzeba zaznaczyć, że Józef Marello mimo spełnianych funkcji i urzędów, przede wszystkim był kapłanem posłanym do ludzi. Bardzo ubolewał, że po święceniach kapłańskich wszyscy jego współbracia kapłani zostali nominowani do pracy duszpasterskiej na parafiach a on, jak to określił, „pozostał za biurkiem”.
Pierwszym rysem jego duchowości kapłańskiej jest to, że kapłan musi być jak Chrystus. Nie może być inny. Już jako kleryk w swej regule życia napisał: Biada klerykowi, który przypuszcza, że dostąpi stanu kapłańskiego bez ducha Jezusa Chrystusa. Później będzie to wielokrotnie powtarzał i swoim Oblatom i klerykom swego seminarium w Aqui. Prawdziwym „ratio” dla kleryka, słuszną pedagogią i podstawową ascetyką jest „duch Chrystusowy. Kapłan ukształtowany w duchu Chrystusa powinien być czysty, doskonały i wykształcony. Stąd Marello już w seminarium starał się żyć w jak największej jedności z Chrystusem, gdyż siła kapłana tkwi w jego zjednoczeniu z Chrystusem. Dar kapłaństwa wzbudzał w nim ogromny entuzjazm. Pisał: My klerycy, przywróćmy piękne stare czasy, kiedy kapłaństwo budziło cześć i uwielbienie wśród ludu swą żywą wiarą i głębokim miłosierdziem. Lub też: Chrystus w naszych sercach jest współczynnikiem nieskończoności. A my, biedne liczby zbliżone do zera, możemy mnożyć się stopniowo aż do wielkości liczb nieskończonych.
Kapłan, którego widzi Marello musi być przygotowany pod każdy względem: kulturalnym, duchowym i intelektualnym. W skrócie o tym powie, że Ewangelię kapłan musi głosić życiem. Dewizą kapłana powinno być: Praca w czystości intencji, modlitwa pełna ufności i wytrwałości, całkowita zgodność z wolą Bożą: oto dewiza prawdziwych sług Pana. Uczyć, poznawać, kochać i wprowadzać w życie naukę Jezusa Chrystusa. Bronią w ręku kapłana jest duch ofiary: Odwagi! Odwagi! Biada nam, jeśli staniemy się bezbronni. Uzbrójmy się i to prędko: modlitwa, dystans do spraw przyziemnych, gorliwość w głoszeniu chwały Boga, pragnienie sprawiedliwości, działanie dla odkupienia dusz, duch poświęcenia, pokory i pokuty, oto nasza broń, którą musimy zdobyć, skupiając się wokół naszego sztandaru, gotowi na wezwanie.
Kapłaństwo jest tak wielkim skarbem, że Marello rezygnuje z wakacji poprzedzających święcenia, zostaje w seminarium, by jak najlepiej przygotować się do niego. Przed święceniami pisał: O jakże biedni jesteśmy, którzy wielkimi krokami zbliżamy się do strasznego dnia naszego wyświęcenia! Dusza kapłana jest czymś wielkim w obliczu świata, aniołów i samego Boga.
Eucharystia dla Marello jest centrum życia. Każda Msza św. była dla niego autentycznym Zmartwychwstaniem. W parafiach diecezji Aqui pozostało na długo w żywej pamięci wspomnienie jak ich biskup celebrował Mszę Św. Był to zawsze najważniejszy element wizyty duszpasterskiej. Księża, którzy gościli biskupa w swych parafiach z zawstydzeniem mówili, że .... była to dla nas kapłanów prawdziwa lekcja liturgii i skromności, obserwować jak On celebrował Eucharystię. Tak silnie utożsamiał się z ofiarą eucharystyczną. Niektórzy mówili wręcz, że Msza św. celebrowana przez Marello sama już jest kazaniem. Choć były dość długie to jednak podbijały serca wiernych.
Kapłan musi w każdej chwili obcować z Chrystusem – to klucz jego duchowości. I na pewno na pierwszym miejscu jest Eucharystia. Drugie to modlitwa przed Najświętszym Sakramentem. Znamienny jest fakt, że klerycy podglądali Go w katedrze jak długi czas modlił się klęcząc przed tabernakulum. Mówili, że on naprawdę rozmawia z Bogiem.
Kapłan, mimo swej wielkiej godność, musi jednak pamiętać o pokorze. Hierarchię jego zaangażowania w pracy Marello wyznacza w słowach: Pokochaj pracę skromną, ukrytą, o którą nikt się nie troszczy, za którą nikt nie podziękuje, która błyszczy jednak we tajemnicy przed obliczem Boga samego. Tę dewizę rozciąga na całe życie, nie tylko kapłana, ale i zakonnika. Wzorem jest Św. Józef, o którym świat nie wiele wiedział, a który w swych ramionach trzymał Syna Bożego i pierwszy troszczył się o Niego. Tak jak Św. Józef troszczył się o Chrystusa tak każdy kapłan powinien troszczyć się o Kościół, który jest umiłowaną oblubienicą Chrystusa i jednocześnie Chrystusem. Św. Józef obok Maryi zajmuje szczególne miejsce w jego życiu. W nim upatruje wzór dla kapłana, gdy chodzi o to całkowite zawierzenie, zaufanie Bogu, pokorę, cichość, posłuszeństwo – nawet w obliczu spraw, których się nie rozumie, a także gdy chodzi o to intymne, bliskie obcowanie z Jezusem i Maryją w spełnianiu wielkich dzieł Bożych. Dlatego między innymi patronem zgromadzenia zakonnego, które powołał do istnienia jest Św. Józef. Ze św. Józefem będzie się też wiązała wielka ufność w Opatrzność Bożą. Św. Józef Marello nieustannie powtarzał, że Bóg w swej opatrzności, w odpowiednim momencie wskaże, co należy czynić. A w odniesieniu do Św. Józefa nie raz powtarzał w trudnościach, że Św. Józef z pewnością o wszystko się zatroszczy.
Według Św. Józefa Marello każdy kapłan z zasady jest katechetą. Musi głosić Chrystusa swoim życiem. Przede wszystkim trzeba zatroszczyć się o młodzież, która jest najbiedniejsza, bo pozostawiona sama sobie, opuszczona, zdana tylko na siebie a potem niesłusznie oskarżana. W tej służbie powinien wykorzystywać wszelkie godziwe środki, którymi świat się posługuje. I tak pisze o poczcie, która co dopiero zaczęła funkcjonować, że jest wspaniałą sprawą! Łączy nas ona duchowo z najdroższymi nam osobami. Umożliwia nam przeżywanie wspaniałych godzin.; daje nam możliwość swobodnego wypowiadania się, przesyłania słodkich słów przyjaźni; jest środkiem przekazu wszelkich uczuć, wszelkich drgań naszego serca. Posługujmy się więc tą Bożą posłanką, jaką jest poczta; posługujmy się nią, by komunikować sobie wzajemnie radości i troski, aby śmiać się i płakać razem, aby wspólnie przezywać nadzieje i niepokoje, aby utwierdzać się, wzajemnie dodając sobie otuchy na trudnej ścieżce cnoty. Z takim samym entuzjazmem podchodził do czasopism, w których upatrywał wspaniałe narzędzia ewangelizacji.
Całkowite oddanie się Bogu - aż do ofiary z własnego życia włącznie - stanowi najważniejszy rys duchowości Św. Józefa Marello jako kapłana. W tym oddaniu zawiera się to wszystko, co o Marello zostało tutaj napisane. Znamiennym potwierdzeniem tej tezy są okoliczności jego śmierci. Z końcem maja 1989 roku Biskup Józef Marello został zaproszony na uroczystości 300 - lecia śmierci Św. Filipa Nereusza do Savony. Ponieważ od dłuższego czasu stan jego zdrowia się pogarszał i czuł się bardzo źle wielu mu ten wyjazd odradzało. Kiedy prosili go wręcz, by odmówił miał odpowiedzieć: Jeśli trzeba jechać do Savony to pojedziemy; jeśli trzeba umrzeć w Savonie to umrzemy. Pojechał i faktycznie tam umarł, dokonując szczególnego aktu ofiary. Umierając bowiem bardzo świadomie złożył Panu swoje życie w zamian za księży swej diecezji, za kleryków i Oblatów. Bóg przyjął jego ofiarę. Zmarł 30 maja 1889 r. w Savonie.
Ks. Stanisław Kozik OSJ
Na podstawie: Giovanni Galliano: Un testiomone del suo tempo, Edizioni Josef, Roma, 1989 oraz Paolo Risso: Nazywali Go Ojcem, Warszawa, 2002r.
ŚWIĘTY JAN PAWEŁ WIELKI
Stanowisko Konferencji Episkopatu Polski
W ostatnich dniach mamy do czynienia z bezprecedensowym atakiem na osobę i wizerunek Św. Jana Pawła II. Dzieje się to w Ojczyźnie Papieża, który jak nikt inny rozsławił imię Polski na całym świecie. „Papież Jan Paweł II – pisał burmistrz Rzymu z okazji jego beatyfikacji – zostawił niezatarty znak na historii chrześcijaństwa oraz na historii narodów Europy i całego świata. Ojciec Święty Wojtyła stał się symbolem, przewodnikiem, zarówno dla osób wierzących, jak i niewierzących. Był Papieżem, którego wkład okazał się decydujący dla obalenia komunizmu oraz tych wszystkich doktryn, które zmierzały do przekreślenia wszelkiej godności i wolności istoty ludzkiej. Liczne narody odnalazły w nim pokłady ogromnej siły, zdolnej do przekazywania piękna wiary i wartości z nią związanych.”
Papież Franciszek z okazji kanonizacji przypomniał, że Karol Wojtyła zanim wyruszył, by przemierzać drogi świata, dorastał do służby Chrystusowi i Kościołowi w swojej Ojczyźnie, w Polsce. Dziękuję narodowi polskiemu i Kościołowi w Polsce za dar Jana Pawła II – powiedział Franciszek i podkreślił, że Papież Polak nadal inspiruje nas poprzez słowa, pisma, gesty, styl posługi, cierpienie przeżywane z heroiczną nadzieją. Inspiruje nas jego całkowite powierzenie się Chrystusowi, Odkupicielowi człowieka i Matce Bożej.
Święty Jan Paweł II to jeden z największych rodaków w naszych dziejach. Jest także ojcem naszej wolności. Szedł przed nami jak Mojżesz – wyprowadził z domu niewoli, przeprowadził przez Morze Czerwone i przypomniał nam tablice Bożych przykazań. Stanął w szeregu wielkich proroków, potężnych w słowie i czynie. Wskazywał drogę, chronił przed niebezpieczeństwem, przestrzegał przed uwikłaniem w ciernie zła i grzechu. Brał nas na swoje ramiona i z miłością odnosił do Chrystusowej owczarni.
Poeta i myśliciel - cenił i kochał polską kulturę, historię i tradycję. Wielki i wymagający nauczyciel zatroskany był o dziedzictwo, któremu na imię Polska. On z tego dziedzictwa się wywodził, w nim się wychowywał i wzrastał, ono go ukształtowało. Był z tego dziedzictwa dumny i nie wstydził się tego wyznać przed światem. A jednocześnie był tego świata pierwszym obywatelem, szedł do wszystkich narodów. Okazywał szacunek dla każdej kultury, historii i tradycji. Apelował o duchową jedność Europy, przypominał jej chrześcijańskie korzenie, z których wyrasta nasza kultura i cywilizacja. Jego pielgrzymki do Ojczyzny były wielkimi rekolekcjami dla narodu, milowymi kamieniami naszej historii, tchnieniem Ducha Świętego w sumienia umęczonych i zdezorientowanych rodaków. Wypowiadał słowa mające sprawczą moc, zdolne pchnąć historię kraju i losy ludzi na nowe tory: „Niech zstąpi Duch Twój”, „Pokój Tobie Polsko, Ojczyzno moja!” „Każdy powinien mieć swoje Westerplatte!” „Nie lękajcie się być świętymi!” „Miejcie wyobraźnię miłosierdzia!”. Jego papieskie przepowiadanie, apostolskie wizyty, a także wysiłki dyplomatyczne przyczyniły się do wzrostu duchowego milionów ludzi na całym świecie. Dla nich Papież Polak był i pozostaje moralnym punktem odniesienia, nauczycielem wiary, a także orędownikiem w niebie. Wobec podejmowanych ostatnio na szeroką skalę prób zdyskredytowania osoby i dzieła św. Jana Pawła II, raz jeszcze apelujemy do wszystkich o uszanowanie pamięci jednego z najwybitniejszych naszych rodaków. Przeprowadzony proces kanonizacyjny, a w tym, dogłębna, naukowa analiza historyczna, nie pozostawia wątpliwości odnośnie do świętości Jana Pawła II.
Czy pozwolimy odebrać sobie ten skarb na podstawie dziennikarskiego omówienia materiałów, wytworzonych przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa? Zostało ono dokonane z pominięciem warsztatu naukowego, w sposób stronniczy, często ahistoryczny, bez znajomości kontekstu, innych istniejących dokumentów, raportów czy opracowań. Materiały SB ukazują przede wszystkim skalę inwigilacji osoby kardynała Karola Wojtyły. Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której wstydzić się i tłumaczyć musieliby ci, którzy sprzeciwiali się komunistycznej dyktaturze, a nie ci, którzy inwigilowali obywateli, pisali donosy, współpracowali z komunistycznym reżimem, prześladowali wierzących i łamali ludzkie sumienia.
Orzeczenie Kościoła o świętości człowieka nie jest wydawane na podstawie jego pojedynczych decyzji lub ich braku. Bierze się pod uwagę całość życia i działalności oraz zrodzone z nich owoce. Jako papież, św. Jan Paweł II, zaliczył krzywdę wyrządzaną dziecku w sferze seksualnej do najcięższych przestępstw. Zobowiązał wszystkie episkopaty świata do wprowadzenia szczegółowych norm postępowania w takich przypadkach. Wierni jego wskazaniom, podejmujemy dzisiaj troskę o bezpieczeństwo młodych w strukturach kościelnych. Czujemy się zobowiązani, aby wszystkich zranionych poprzez ludzi Kościoła wysłuchać i przyjść im z konkretną pomocą. Dziękujemy wszystkim, którzy z wielką odwagą i stanowczością bronią dobrego imienia Świętego Jana Pawła II.
Apelujemy, aby nie wykorzystywać osoby Papieża Polaka do celów bieżącej polityki. Zachęcamy do modlitwy za wstawiennictwem Świętego Jana Pawła II za naszą wspólnotę kościelną i narodową. Nie pozwólmy odebrać sobie poczucia dumy i radości z przynależności do Chrystusowego Kościoła. Nie dajmy się podzielić, brońmy wspólnie naszych najcenniejszych wartości.
Podpisali Biskupi zebrani na 394. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski - Warszawa, 14 marca 2023 roku.
Kard. Joseph Ratzinger – Papież Benedykt XVI
Fragment książki: Wprowadzenie w Chrześcijaństwo.
Artykuł wiary: Zstąpił do piekieł!
Może żaden artykuł wiary nie jest nam dziś tak obcy jak ten właśnie. Obok wiary w narodzenie Jezusa z Marii Dziewicy i artykułu o wniebowstąpieniu artykuł ten najbardziej prowokuje do demitologizacji, gdyż wydaje się, że można jej dokonać bezpiecznie, nie wywołując zgorszenia. Nieliczne ustępy, w których Pismo św. -jak się wydaje - o tym mówi (1 P 3, 19 n.; 4, 6; Ef 4, 9; Rz 10, 7; Mt 12,40; Ap 2,27, 31), tak trudno zrozumieć, że można je rozmaicie tłumaczyć. Jeżeli więc pominiemy te teksty, wydaje się, że szczęśliwie pozbyliśmy się dziwnego i naszemu sposobowi myślenia nie odpowiadającego tematu, bez poczucia, iż sprzeniewierzyliśmy się tekstowi. Ale czy przez to zyskaliśmy cokolwiek? Czy też tylko może uniknęliśmy trudnego i ciemnego punktu rzeczywistości?
Można rozprawiać się z problemami albo po prostu im zaprzeczając, albo zajmując wobec nich jakąś postawę. Pierwszy sposób jest wygodniejszy, ale tylko drugi może nas prowadzić dalej. Czybyśmy więc zamiast usuwać ten problem, nie powinni uznać, że ten artykuł wiary, któremu w ciągu roku kościelnego poświęcona jest liturgicznie Wielka Sobota, jest nam bardzo bliski, a nawet jest doświadczeniem naszego stulecia? W Wielki Piątek patrzymy zawsze na Ukrzyżowanego, Wielka Sobota zaś to dzień "śmierci Boga", dzień, który wyraża niesłychane doświadczenie naszych czasów, przyjmując, że Bóg po prostu jest nieobecny, że kryje Go grób, że już się nie obudzi, nie przemówi a nawet nie będzie Mu się można sprzeciwiać, tak że po prostu można Go pominąć. "Bóg umarł i myśmy Go zabili". Te słowa Nietzschego należą językowo do tradycji chrześcijańskiego nabożeństwa Męki Pańskiej; wyrażają one treść Wielkiej Soboty, że "zstąpił do piekieł".
W związku z tym artykułem wiary przychodzą mi zawsze na myśl dwie sceny z Biblii. Najpierw to okrutne opowiadanie ze Starego Testamentu, w którym Eliasz wzywa kapłanów Baala, by wyprosili u swego boga ogień do złożenia ofiary. Kapłani czynią to, ale oczywiście nic się nie dzieje. Eliasz szydzi z nich; podobnie jak niewierzący szydzi i wyśmiewa się z człowieka pobożnego, jeżeli modlitwy jego nie zostają wysłuchane. Woła do nich, że może nie dość głośno się modlą: "wołajcie głośniej, bo to bóg! więc może rozmawia albo jest zajęty, albo udaje się w drogę. Może on śpi, więc niech się obudzi" (3 Krl 18-27). Gdy się czyta o tym wyszydzaniu wyznawców Baala, wydaje nam się to niesamowite, mamy wrażenie, że to my teraz jesteśmy w tej sytuacji i do nas się stosuje to szyderstwo. Wydaje się, że żadne wołanie nie zdoła obudzić Boga. Wydaje nam się, że racjonalista najspokojniej może nam powiedzieć: módlcie się głośniej, to może wasz Bóg się obudzi. "Zstąpił do piekieł" - jakże to jest prawdziwie nasza godzina, zstąpienie Boga w ciemność milczenia, w nieobecność.
Ale obok historii z Eliaszem i analogicznego do niej nowotestamentalnego opowiadania o zaśnięciu Chrystusa Pana podczas burzy na jeziorze (Mk 4, 35-41) przychodzi tu także na myśl opowiadanie o uczniach idących do Emaus (Łk 24,13-35). Zasmuceni uczniowie rozmawiają o swych zawiedzionych nadziejach. Dla nich to jakby śmierć Boga. W chwili, w której się wydawało, że wreszcie Bóg przemówił - Bóg zamilkł. Ten, którego Bóg zesłał, nie żyje, otacza ich zupełna pustka. Nie ma już żadnej odpowiedzi. Ale gdy tak rozmawiają o straconych nadziejach i nie są już w stanie dojrzeć Boga, nie dostrzegają, że ta nadzieja znajduje się wśród nich. Nie widzą, iż "Bóg" albo raczej ten obraz, który sobie na podstawie Jego obietnic utworzyli, musiał umrzeć, aby przez to mógł trwać. Obraz, który sobie utworzyli o Bogu, w jaki chcieli Go wtłoczyć, musiał zostać zniszczony, aby mogli znowu dojrzeć niebo nad gruzami zniszczonego domu i ujrzeć Jego nieskończoną wielkość. Eichendorff wypowiedział to w romantycznym wierszu, właściwym jego epoce: To Ty, co my wznosimy, łagodnie burzysz nam, Lecz, że w niebo patrzymy, przeto nie skarżę się sam.
Tak więc artykuł o zstąpieniu Chrystusa Pana do piekieł przypomina nam, że do chrześcijańskiego objawienia należy nie tylko to, co Bóg mówi, ale i Jego milczenie. Bóg jest nie tylko Słowem, które możemy zrozumieć, które do nas przychodzi, ale jest On także tym utajonym, niedostępnym, a niezrozumiałym podłożem, które się kryje przed naszym wzrokiem. Oczywiście, istnieje w chrześcijaństwie prymat Logosu, Słowa, przed milczeniem. Bóg przemówił. Bóg jest Słowem. Ale mimo to nie należy zapominać prawdy o ciągłym ukryciu Boga. I tylko wtedy, gdy doświadczymy Jego milczenia, możemy ufać, że usłyszymy także Jego słowa, które głosi w milczeniu. Chrystologia sięga poza krzyż, poza możność pochwycenia miłości Boga, sięga aż poza śmierć, aż po milczenie i ciemność Bożą. Nie należy więc się dziwić, że Kościół, a także poszczególni ludzie zawsze przechodzą przez tę godzinę milczenia, że zostają wprowadzeni w zapomniany i zaniedbany artykuł o "zstąpieniu do piekieł".
Gdy to rozważamy, otrzymujemy odpowiedź na pytanie o dowody z Pisma. Co najmniej w przedśmiertnym okrzyku Jezusa: "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił!" (Mk 15, 34), widzimy jakby w świetle błyskawicy, wśród ciemnej nocy, tajemnicę zstąpienia Jezusa do piekieł. Nie zapominajmy jednak, że te słowa Ukrzyżowanego stanowią pierwszy wiersz modlitwy Izraela (Ps 22 [21], 2), który w sposób wstrząsający streszcza nieszczęścia i nadzieje tego ludu wybranego przez Boga, a pozornie tak zupełnie przezeń opuszczonego. Modlitwa ta z głębokiej ciemności opuszczenia przez Boga przechodzi w końcu w uwielbienie wielkości Boga. Okazuje się to także w śmiertelnym okrzyku Jezusa. Ernst Kasemann określił niedawno tę modlitwę jako modlitwę z głębi piekieł, jako oznajmienie pierwszego przykazania na pustyni przez nieobecnego pozornie Boga: "Syn trzyma się jeszcze wiary, gdy wydaje się, że wiara nie ma żadnego sensu, gdy ziemska rzeczywistość przeczy obecności Boga, o czym nie na próżno mówił pierwszy łotr i szydercze tłumy. Okrzyk Jego nie odnosi się ani do życia i przeżycia, ani do siebie samego, tylko do Ojca, przeciwstawia się rzeczywistości całego świata". Nie trzeba więc pytać, jaką ma być nasza modlitwa uwielbienia w godzinie ciemności. Czy może być czymś innym niż okrzykiem z głębokości w łączności z Chrystusem Panem, który zstąpił do piekieł i zaświadczył o bliskości Boga wśród opuszczenia przez Boga?
Spróbujmy dalej rozważać tę wielowarstwową tajemnicę. Nie można jej wyjaśnić z jednej tylko strony. Przypatrzmy się przede wszystkim twierdzeniom egzegezy. Dowiadujemy się, że w naszym artykule wiary wyraz „piekła" jest tylko fałszywym tłumaczeniem wyrazu szeol (grecki Hades), który po hebrajsku oznacza stan pośmiertny; stan ten można sobie niejasno wyobrazić jako istnienie na sposób cienia, raczej niebyt niż byt. Pierwotnie zatem zdanie to miało wyrażać, że Jezus zstąpił do Szeolu, czyli umarł. Może jest to słuszne. Ale pozostaje jeszcze pytanie, czy przez to sprawa stała się prostsza i mniej tajemnicza. Myślę, że teraz dopiero otwiera się problem, czym właściwie jest śmierć i co się dzieje, gdy ktoś umiera, to znaczy, gdy poddaje się losowi śmierci. Musimy przyznać, że wszyscy jesteśmy tym pytaniem zakłopotani. Nikt tego naprawdę nie wie, gdyż wszyscy żyjemy po tej stronie życia i nie możemy śmierci doświadczyć. Ale może byśmy się trochę przybliżyli do prawdy, wychodząc jeszcze raz od okrzyku Jezusa na krzyżu, który, jak widzieliśmy, wyrażał istotę tego, co oznacza zstąpienie Jezusa do piekieł i Jego uczestnictwo w losie człowieka podlegającego śmierci. W tej ostatniej modlitwie Jezusa okazuje się, podobnie jak w modlitwie na Górze Oliwnej, że największym cierpieniem w Jego męce nie było cierpienie fizyczne, tylko niezgłębiona samotność, zupełne opuszczenie. Ukazuje się tu bezdenna samotność człowieka, człowieka, który w głębi swego ja jest zupełnie samotny. Samotność ta, choć ukryta, jest naprawdę jego sytuacją, oznacza również głęboki sprzeciw całej istoty człowieka, który nie może być sam, który potrzebuje być wespół. Dlatego samotność jest krainą lęku, który polega na wyobcowaniu istoty ludzkiej: musi ona istnieć, a zostaje zepchnięta w to, co dla niej nie do zniesienia.
Spróbujmy to objaśnić przykładem. Gdy dziecko musi w ciemną noc iść przez las, boi się, choćby mu udowadniano, że tam nie ma nic strasznego. Gdy jednak znajdzie się samo w ciemności, budzi się w nim ludzki lęk, który nie jest trwogą przed czymś, tylko lękiem samym w sobie. Trwoga przed czymś określonym jest właściwie nieszkodliwa, bo można ją opanować, gdy się usunie rzecz wywołującą trwogę. Gdy np. ktoś boi się psa, można go uspokoić, biorąc psa na łańcuch. Tu jednak trafiamy na coś o wiele głębszego. Gdy bowiem człowiek znajdzie się w zupełnej samotności, nie boi się czegoś określonego, co można usunąć, tylko doświadcza lęku samotności, czegoś obcego, i zagrożenia swej własnej istoty, czego racjonalnie nie da się opanować.
Posłużmy się jeszcze innym przykładem. Gdy ktoś musi czuwać w nocy przy umarłym, będzie zaniepokojony, nawet jeśli do tego nie chce się przyznać i nawet, gdy racjonalnie może sobie wytłumaczyć bezprzedmiotowość swego wrażenia. Wie dobrze, że ów umarły nic złego mu nie zrobi, że mógłby być o wiele mniej bezpieczny, gdyby dany człowiek żył jeszcze. Powstaje tu zupełnie inny rodzaj bojaźni, nie bojaźń przed czymś, tylko sam na sam ze śmiercią, niesamowitość samotności samej w sobie, poczucie zagrożenia własnej egzystencji.
Pytajmy dalej - jak można pokonać tę bojaźń, jeśli argumenty, że jest bezprzedmiotowa, nic nie pomagają. Dziecko uspokoi się, gdy mu ktoś poda rękę, która je poprowadzi, gdy usłyszy głos, który do niego przemawia, to znaczy, z chwilą gdy pozna, że jest przy nim ktoś życzliwy. Podobnie i ten, kto czuwa przy zmarłym, odczuje, że znika jego lęk, gdy ktoś przy nim będzie, gdy poczuje czyjąś bliskość. W tym opanowaniu lęku przejawia się zarazem jego istota: jest to lęk przed samotnością, jest to trwoga istoty, która może żyć tylko we współbycie. Prawdziwego lęku człowieka nie może opanować rozum, może to sprawić tylko obecność kogoś kochającego.
Musimy pytać jeszcze dalej. Gdyby istniała taka samotność, do której nie przenikałoby żadne słowo, gdyby powstało tak głębokie opuszczenie, że nikt by do niego nie dotarł, wtedy mielibyśmy istotnie całkowitą samotność i lęk, którzy teologowie nazywają "piekłem".
Możemy teraz dokładnie zdefiniować, co ten wyraz oznacza: oznacza on samotność, której nie dosięga słowo "miłość" i która przez to jest zagrożeniem całej egzystencji. Czy nie ma to związku z tym, co poeci i filozofowie współcześni twierdzą, że w gruncie rzeczy wszelkie spotkania człowieka z człowiekiem pozostają tylko na powierzchni, że nikt nie ma dostępu do wnętrza drugiego? Nikt nie może naprawdę dosięgnąć tego, co w drugim najgłębsze, każde spotkanie z kimś drugim, choć wydaje się tak piękne, jest w gruncie rzeczy tylko znieczuleniem nieuleczalnej rany samotności. A więc na dnie istnienia nas wszystkich byłoby tylko piekło, rozpacz-samotność równie nieunikniona, jak pełna grozy. Sartre - jak wiadomo - zbudował swą antropologię na podstawie tego wyobrażenia. Ale nawet u tak pojednawczo i pogodnie usposobionego poety jak Hermann Hesse napotykamy podobne myśli: Jak dziwnie: we mgle się tułać! Samotne życie wieść. Nikt nie zna drugiego, Własną samotność musi nieść! W rzeczywistości jedno jest pewne: istnieje noc, opuszczenie, gdzie nic nie dociera; istnieją drzwi, przez które tylko samotnie przejść możemy: brama śmierci. Wszelka trwoga na świecie jest ostatecznie tylko trwogą przed ową samotnością. Rozumiemy więc, że Stary Testament ma tylko jedno słowo na wyrażenie piekła i śmierci, wyraz szeol, bo są to, według niego, rzeczy identyczne. Śmierć to po prostu samotność. Ale taka samotność, do której nie może przedostać się miłość - to piekło.
Doszliśmy znowu do naszego punktu wyjścia, do artykułu wiary o zstąpieniu do piekieł. Mówi nam on, że Chrystus przeszedł przez bramę naszej ostatecznej samotności, że przez swą mękę zstąpił w otchłań naszego opuszczenia. Tam gdzie nie może nas już dosięgnąć żaden głos, tam jest On. Przez to piekło zostało przezwyciężone albo, mówiąc dokładniej, śmierć, która dotąd równała się piekłu, już nim nie jest. Jedno i drugie już nie są tym samym, bo w samej śmierci jest życie, ponieważ w niej samej jest miłość. Tylko dobrowolne zamknięcie się jest teraz piekłem lub, jak mówi Biblia: śmiercią wtórną (por. Ap 20, 14).
Umieranie nie jest już przejściem do lodowatej samotności, bo brama Szeolu została otwarta. Wydaje mi się, że można teraz zrozumieć obrazy kreślone przez Ojców Kościoła, robiące na pierwszy rzut oka wrażenie mitów, a mówiące nam o wyjściu zmarłych, o otwarciu bram. Staje się również zrozumiały pozornie tak mityczny tekst Ewangelii Mateusza, który mówi, że po śmierci Jezusa groby się otworzyły i wiele ciał świętych z grobu powstało (Mt 27, 52). Brama śmierci stoi otwarta, odkąd w śmierci zamieszkało życie: miłość.
Obowiązek chrześcijanina – to stać przy prawdzie, choćby miała ona wiele kosztować. Bo za prawdę się płaci. Tylko plewy nic nie kosztują, za pszeniczne ziarno prawdy trzeba czasami zapłacić – mówił ks. Jerzy Popiełuszko podczas modlitwy różańcowej w Bydgoszczy na kilka godzin przed swoim męczeństwem 19 października 1984 roku. Oto pełny tekst tej ostatniej modlitwy Różańcowej Ks. Jerzego Popiełuszki.
Maryjo, Matko polskiej ziemi, Nadziejo Nasza, Bolesna Królowo Polski. W naszej dzisiejszej modlitwie różańcowej stajemy przed Tobą my, ludzie pracy oraz oaza Domowego Kościoła. Chcemy trwać przy Twoim Synu w godzinach Jego agonii, spojrzeć na Jego sponiewierane oblicze, chcemy wziąć swój krzyż, krzyż naszej codziennej pracy, naszych znojów, naszych problemów i pójść drogą Chrystusa na Kalwarię.
Nas, których dręczą rany i bóle fizyczne, wspieraj Maryjo. Nas, których tak często spotyka niepokój, rozterka i załamanie, podtrzymaj na duchu, Maryjo. Nam, którzy jesteśmy upokorzeni, pozbawieni nieraz praw i godności ludzkiej, użycz męstwa i wytrwałości. Nam, którzy dokładamy wszelkich starań, aby odnowić oblicze tej ziemi, naszej polskiej ziemi, w duchu Ewangelii, okaż swą matczyną opiekę, Maryjo. Nam, którzy w trudzie i znoju walczymy o Prawdę, Sprawiedliwość, Miłość, Pokój i Wolność w Ojczyźnie naszej, podaj pomocną dłoń.
Pierwsza tajemnica bolesna: agonia w Ogrójcu
Ojciec Święty, Jan Paweł II, 23 czerwca 1982 r., zwrócił się do Pani Jasnogórskiej w następujących słowach modlitwy: Dziękuję Ci, o Matko, za wszystkich, którzy pozostają wierni Swemu sumieniu, którzy sami walczą ze słabością i umacniają innych. Dziękuję Ci, Matko, za wszystkich, którzy nie dają się zwyciężyć złu, ale zło zwyciężają dobrem. Tylko ten może zwyciężać zło, kto sam jest bogaty w dobro, kto dba o rozwój i wzbogacenie siebie tymi wartościami, które stanowią o ludzkiej godności dziecka Bożego. Odnawiać dobro i zwyciężać zło to dbać o godność dziecka Bożego, o godność swoją, ludzką. Życie trzeba godnie przeżyć, bo jest tylko jedno. Trzeba dzisiaj bardzo dużo mówić o godności człowieka, aby zrozumieć, że człowiek przerasta wszystko, co może istnieć na świecie, prócz Boga. Przerasta mądrość całego świata. Zachować godność, by móc powiększać dobro, zwyciężać zło – to pozostać wewnętrznie wolnym, nawet w warunkach zewnętrznego zniewolenia, pozostać sobą w każdej sytuacji życiowej. Jako synowie Boga nie możemy być niewolnikami. Nasze synostwo Boże niesie w sobie dziedzictwo wolności, wolność daną człowiekowi, jako wymiar jego wielkości.
Druga tajemnica bolesna: biczowanie Pana Jezusa
Zachować godność, by móc powiększać dobro i zwyciężać zło – to kierować się w życiu sprawiedliwością. Sprawiedliwość wypływa z Prawdy i Miłości. Im więcej w człowieku jest Prawdy i Miłości, tym więcej i sprawiedliwości. Sprawiedliwość musi iść w parze z miłością, bo bez miłości nie można być w pełni sprawiedliwym. Gdzie brak jest miłości i dobra, tam na ich miejsce wchodzi nienawiść i przemoc. A kierując się nienawiścią i przemocą, nie można mówić o sprawiedliwości. Bo nie ma sprawiedliwości w krajach, gdzie władanie opiera się nie na służbie miłości, ale na przemocy i zniewoleniu. Ważną sprawą dla chrześcijanina jest uświadomienie sobie, że źródłem sprawiedliwości jest sam Bóg. Trudno więc mówić o sprawiedliwości tam, gdzie nie ma miejsca dla Boga i jego przykazań, gdzie słowo Bóg urzędowo jest eliminowane z życia narodu. Należy więc zdać sobie sprawę z niesprawiedliwości i krzywdy, jaką czyni się naszemu narodowi, w zdecydowanej większości chrześcijańskiemu, gdy urzędowo ateizuje się go za pieniądze wypracowane również i przez chrześcijan, gdy niszczy się w duszach dzieci i młodzieży te wartości chrześcijańskie, które wszczepiali im od kolebki rodzice, wartości, które zdawały wielokrotnie egzamin w tysiącletnich dziejach naszej historii. Sprawiedliwość czynić i o sprawiedliwość wołać, mają obowiązek wszyscy bez wyjątku. Bo jak powiedział starożytny myśliciel: „Złe czasy, gdy sprawiedliwość nabiera wody w usta". Módlmy się, byśmy w życiu naszym na co dzień kierowali się sprawiedliwością.
Trzecia tajemnica bolesna: cierniem ukoronowanie
Zwyciężać zło dobrem to zachować wierność Prawdzie. Prawda jest bardzo delikatną właściwością naszego rozumu. Dążenie do prawdy wszczepił w człowieka Pan Bóg. Stąd w człowieku jest naturalne dążenie do prawdy i niechęć do kłamstwa. Prawda, podobnie jak sprawiedliwość, łączy się z miłością, a miłość kosztuje - prawdziwa miłość jest ofiarna, stąd i prawda musi kosztować. Prawda zawsze ludzi jednoczy i zespala. Wielkość Prawdy przeraża i demaskuje kłamstwa ludzi małych, zalęknionych. Od wieków trwa nieprzerwanie walka z prawdą. Prawda jest jednak nieśmiertelna, a kłamstwo ginie szybką śmiercią. Stąd też, jak powiedział zmarły Prymas Kardynał Wyszyński, ludzi mówiących w prawdzie nie trzeba wielu. Chrystus wybrał niewielu do głoszenia prawdy, tylko słów kłamstwa musi być dużo, bo kłamstwo jest detaliczne i sklepikarskie, zmienia się jak towar na półkach. Musi być ciągle nowe, musi mieć wiele sług, którzy wedle programu nauczą się go na gwałt w innym kłamstwie. By opanować całą technikę zaprogramowanego kłamstwa, trzeba wielu ludzi. Tak wielu ludzi nie trzeba, by głosić prawdę. Ludzie znajdą, ludzie przyjdą z daleka, by słów prawdy szukać, bo w ludziach jest naturalna tęsknota za prawdą. Musimy nauczyć się odróżniać kłamstwo od prawdy. Nie jest to łatwe w czasach, w których żyjemy. Nie jest to łatwe w czasach, o których powiedział współczesny poeta, że nigdy jeszcze tak okrutnie nie chłostano grzbietów naszych batem kłamstwa i obłudy. Nie jest łatwo dzisiaj, gdy cenzura wykreśla, zwłaszcza w pismach katolickich, słowa prawdziwe i myśli odważne, gdy wykreśla nawet słowa Księdza Prymasa, Ojca Świętego. Nie jest łatwo, gdy katolikowi nie tylko zabrania się zwalczać poglądy przeciwnika, lecz po prostu nie wolno mu bronić przekonań jego własnych czy przekonań ogólnoludzkich wobec napaści choćby najbardziej oszczerczych i krzywdzących. Nie wolno mu prostować fałszu, który inni mają pełną swobodę głosić i rozszerzać bezkarnie. Nie jest łatwo, gdy w ostatnich dziesiątkach lat w glebę ojczystą zasiewano ziarna kłamstwa i ateizmu. Obowiązek chrześcijanina – to stać przy prawdzie, choćby miała ona wiele kosztować. Bo za prawdę się płaci. Tylko plewy nic nie kosztują, za pszeniczne ziarno prawdy trzeba czasami zapłacić. Módlmy się, by nasze życie codzienne było przepełnione prawdą.
Czwarta tajemnica bolesna: dźwiganie krzyża
Aby zwyciężać zło dobrem, trzeba troszczyć się o cnotę męstwa. Cnota męstwa jest przezwyciężeniem ludzkiej słabości, zwłaszcza lęku i strachu. Chrześcijanin musi pamiętać, że bać się trzeba tylko zdrady Chrystusa za parę srebrników jałowego spokoju. Chrześcijaninowi nie może wystarczyć tylko samo potępienie zła, kłamstwa, tchórzostwa, zniewalania, nienawiści, przemocy, ale sam musi być prawdziwym świadkiem, rzecznikiem i obrońcą sprawiedliwości, dobra, prawdy, wolności i miłości. O te wartości musi upominać się odważnie dla siebie i dla innych. Prawdziwie roztropnym i sprawiedliwym, mówił Ojciec Święty, może być tylko człowiek mężny. Biada społeczeństwu – wołał Prymas Tysiąclecia – którego obywatele nie rządzą się męstwem, przestają być wtedy obywatelami, stają się zwykłymi niewolnikami. Jeżeli obywatel rezygnuje z cnoty męstwa, staje się niewolnikiem i wyrządza największą krzywdę sobie, swojej ludzkiej osobowości, rodzinie, grupie zawodowej, narodowi, państwu i Kościołowi. Chociaż byłby łatwo pozyskany dla lęku i bojaźni, dla chleba i względów ubocznych. Ale i biada władcom, którzy chcą pozyskać obywatela za cenę zastraszania i niewolniczego lęku. Jeśli władza rządzi zastraszonymi obywatelami, obniża swój autorytet, zubaża życie narodowe, kulturalne i wartości życia zawodowego. Troska więc o męstwo powinna leżeć w interesie zarówno władzy, jak i obywateli. Prośmy Chrystusa Pana dźwigającego krzyż, abyśmy w naszym codziennym życiu okazywali męstwo w walce o wartości prawdziwie chrześcijańskie.
Piąta tajemnica bolesna: ukrzyżowanie Chrystusa
Aby zło dobrem zwyciężać i zachować godność człowieka, nie wolno walczyć przemocą. Ojciec Święty w czasie stanu wojennego, w modlitwie do Pani Jasnogórskiej, powiedział, że naród nie może rozwijać się prawidłowo, gdy jest pozbawiony praw, które warunkują jego pełną podmiotowość i państwo nie może być mocne siłą żadnej przemocy. Komu nie udało się zwyciężyć sercem i rozumem, usiłuje zwyciężyć przemocą. Każdy przejaw przemocy dowodzi moralnej niższości. Najwspanialsze i najtrwalsze walki, jakie zna ludzkość, jakie zna historia, to walki ludzkiej myśli; najnędzniejsze i najkrótsze to walki przemocą. Idea, która potrzebuje broni, by się utrzymać, sama obumiera. Idea, która utrzymuje się tylko przy użyciu przemocy, jest wypaczona. Idea, która jest zdolna do życia, podbija sobą; za nią spontanicznie idą miliony. Solidarność dlatego tak szybko zadziwiła świat, że nie walczyła przemocą, ale na kolanach, z różańcem w ręku, przy polowych ołtarzach, upominała się o godność ludzkiej pracy, o godność i szacunek dla człowieka. O te wartości wołała bardziej, niż o chleb powszedni. W ostatnim roku swojego życia Kardynał Wyszyński powiedział, że świat pracowniczy na przestrzeni ostatnich dziesiątek lat doznał wielu zawodów, ograniczeń. Ludzie pracy i całe społeczeństwo przeżywało w Polsce udrękę podstawowych praw osoby ludzkiej, ograniczenie wolności myślenia, światopoglądu, wyznawania Boga, wychowania młodego pokolenia. Wszystko to było tłumione. Na odcinku pracy zależnej, stworzono specjalny model ludzi zmuszanych do milczenia i do wydajnej pracy. Gdy ten ucisk wszystkich dostatecznie umęczył, powstał zryw ku wolności, powstała „Solidarność", która udowodniła, że do przebudowy społeczno-gospodarczej wcale nie trzeba zrywać z Bogiem. Módlmy się, byśmy byli wolni od lęku, zastraszenia, ale przede wszystkim od żądzy odwetu i przemocy.
Rozważania różańcowe ks. Jerzego Popiełuszki wygłoszone w kościele w Bydgoszczy 19 października 1984 roku